ruiny fotografii


Klisza fotograficzna skrywana jest w cieniu. Zarówno w przenośni jak i dosłownie. Starannie pakowana w hermetyczne kasetki, szczelnie owijana nieprzepuszczającą światła taśmą i zamykana w pudełkach, ostatecznie ląduje w światłoszczelnej komorze aparatu. Cały ten czas spędza w mroku. Po ułamku sekundy, jakim jest przeważnie czas naświetlania zdjęcia, natychmiastowo i niepostrzeżenie film nienaświetlony staje się naświetlonym. Materiał światłoczuły, który przed chwilą był jednym z wielu identycznych, staje się momentalnie tym niepowtarzalnym, zawierającym w sobie utajony obraz jednorazowego momentu w czasie. Podczas oglądania obrazu fotograficznego klisza nie jest dla nas istotna. Patrzymy na odbitki, wydruki, skany. Patrzymy na obrazy, które powstały dzięki kliszy, ale sam negatyw lub slajd pozostaje ukryty.


W najnowszym numerze kwartalnika Res Publica Nowa w dziale Fotoesej prezentowane są zdjęcia wykonane przez Ewę Faryaszewską z książki Magdaleny Wróblewskiej "Fotografie ruin. Ruiny fotografii 1944-2014" wydanej przez Muzeum Warszawy i krótki komentarz Jędrzeja Sokołowskiego.

Komentarze